Dzieje się - Era Nowe Horyzonty

"Obiekt" wzbudza strach i podziw - rozmowa z Pauliną Skibińską

2015-08-02 13:46:33

"Obiekt" został nagrodzony na festiwalu w Sundance, a Nowe Horyzonty kończy z wyróżnieniem. O festiwalach, nagrodach i sztuce rezygnacji rozmawiamy z reżyserką - Pauliną Skibińską.


Michał Derkacz, dlastudenta.pl: Na festiwal w Sundance zgłoszono ponad osiem tysięcy filmów. Twój "Obiekt"  nie dość, że dostał się do konkursu, to jeszcze został nagrodzony. Emocje pewnie były wielkie…

Paulina Skibińska: Poczułam się jakbym wygrała "szóstkę" w Lotto. Coś niesamowitego. Jednak bardzo interesujące było to co wydarzyło się później, na spotkaniu z jury poza kulisami. Powiedzieli uczestnikom, że oni te wszystkie osiem tysięcy filmów oglądali bez napisów końcowych. Nie wiedzieli kto zrobił film, nie znali ekip.

A to ciekawostka. Dlaczego tak?

Chcieli mieć zupełnie neutralne spojrzenie. Gdyby znali twórcę mogłoby to choćby podświadomie wpłynąć na ocenę czy werdykt. Nawet te dziesięć filmów wybranych do finałowego konkursu oglądali nie znając pochodzenia i twórcy danego filmu.

Co gdyby w Twoim filmie bohaterowie ze sobą rozmawiali? Zdradziłoby to, że film jest z Polski.

No tak, w zasadzie już sam tytuł "Obiekt" zdradza kraj pochodzenia. Nie znali jednak ani reżysera, ani operatora. Oceniali samą treść. To bardzo ciekawe, ale wynika to z charakteru tego festiwalu. Zero stronniczości. Nigdy nie słyszałam o takim systemie. Mało osób wie, że selekcja tam tak działa.

Czy nagroda w Sundance uruchomiła efekt domina?

W pewnym sensie tak, choć spotkałam się również z odwrotnymi reakcjami. Jeden z zagranicznych festiwali odpisał mi, że nie przyjmą filmu na festiwal, choć strasznie im się podobał. Gdyby go przyjęli, dostałby nagrodę, a są jeszcze inni twórcy…

Oryginalne podejście…

Tak, ale to nie był wyjątek. Czasem słyszę: "Po co Wam jeszcze nagrody z innych festiwali, skoro najważniejszą już macie?" Oni nie rozumieją, że tu nie chodzi o nagrody, lecz trafienie do możliwie największego grona widzów. Od tego są festiwale, żeby pokazywać ludziom filmy i rozmawiać o nich. Uczyć się na błędach, wiedzieć co się nie spodobało, a co było dobre. Nagroda to tylko bonus.

"Obiekt" jest bardzo oszczędny w środkach wyrazu. Czy to było od początku zaplanowane?

Nie. Szukałam w trakcie realizacji tego finalnego kształtu. Mam mnóstwo materiału, który nie został użyty. Mam nagrane wywiady z nurkiem, jego żoną, z kolegami, ale później na montażu to nie pasowało i zrezygnowaliśmy ze słów. Miałam wrażenie, że ten film bez wypowiedzi jest bardziej interesujący.

Twój film trzeba oglądać bardzo uważnie. Nic nie tłumaczysz, widz zostaje sam z obrazem.

Chciałam to osiągnąć. Wystarczy, że na chwilę się rozkojarzysz i przegapisz jakiś ważny element. Są widzowie, którzy do końca filmu nie wiedzą czym jest tytułowy obiekt. W slangu ratowników obiekt to osoba zaginiona, której szukają pod lodem. W filmie są cztery ujęcia, w których widać ten obiekt. Czasem dopiero za trzecim razem widz dostrzega, odbicie obiektu w masce nurka. A gdy montowaliśmy film, cały czas mieliśmy wrażenie, że tych ujęć jest zbyt wiele. Miało być subtelnie, nie wprost.

Z tego co mówisz wynika, że film mógł trwać nawet 40 minut.

Mógł trwać półtorej godziny. Materiału mam mnóstwo.

Montaż to sztuka rezygnacji…

Zdecydowanie. Pierwsza wersja miała 40 minut. Były tam wszystkie ujęcia, które nam się podobały. Wiele pięknych obrazów nie weszło do filmu. Najważniejsza jest całość, a każde ujęcie musi wnosić coś do historii.  

Finalnie pokazujesz samą akcję ratunkową. Zrezygnowałaś ze wszystkiego co dzieje się przed i po.

Gdy pojechałam na dokumentację, okazało się, że jest tak wiele czynności związanych z akcją, a wszystko jest tak piękne w obrazie, a przy tym ciekawe i groźne, że chce się to wszystko mieć w filmie.  Nagraliśmy jak się ubierają, jadą wozem strażackim, ale po montażu okazało się, że zrobiła nam się z tego instrukcja obsługi, poradnik ratownika, a tego nie chciałam. Jednak dzięki temu wiedziałam jak ma wyglądać mój film i pomogło mi to w pisaniu scenariusza.

Jak wyglądała praca z bohaterami? Od początku byli chętni wystąpić w filmie?

Tak, trafiłam na dobry moment. Ja potrzebowałam zrobić film, a oni potrzebowali poczucia, że to co robią jest potrzebne. A po przeszło dwudziestu latach pracy, gdy wiele osób uważało, że ta praca nie jest czymś nadzwyczajnym, zrobienie filmu i pokazanie go ludziom wzbudziło wielkie emocje w ich otoczeniu. Dopiero po pokazie filmu ludzie zrozumieli, że to trudna i groźna praca. Doceniono tych ratowników. Teraz przeżywają renesans swojej pracy. Dla mnie istotne jest to, że film jest wiarygodny i pełny emocji.

"Obiekt" porusza ciekawy temat, a przy tym jest piękny wizualnie. Opowiedz trochę o zdjęciach. Jakie były założenia?

Bardzo szybko zapadła decyzja, że chcę filmować od "detalu" po "total" i unikamy portretowych zdjęć. Kolorystyka też była zaplanowana. Świadomie wybraliśmy konkretny model kamery, obiektywów i filtrów.  Zdjęcia podwodne robili sami strażacy, dzięki przyczepionym kamerom.

Jak widzowie reagują na zakończenie, które jest bardzo subtelne?

Wielokrotnie słyszałam pytanie: "Czy oni w końcu znaleźli to ciało, czy nie? Gdzie jest czarny worek?" Ludzie potrzebowali namacalnego dowodu na to, że jednak w filmie było to ciało. Nam się cały czas na montażu wydawało, że wszystko jest bardzo czytelne. Gdy pokazujemy ratowników, którzy oznaczają przerębel taśmą, to znaczy, że tam jest grób. Założę się, że gdybyśmy pokazali czarny worek to dopiero wzbudziłoby to skrajne opinie, ale w drugą stronę. Po projekcji jedna z pań siedzących na widowni powiedziała: "Chyba wszyscy jak tu siedzimy się baliśmy." Cieszę się, że udało się wywołać u widza konkretne emocje. To jest dobry trop - określić jedną emocję w filmie i za nią iść. W tym wypadku to był strach.

Mówi się, że filmy krótkometrażowe są w większości słabe, a na festiwalach mało ludzi je ogląda. Podczas Nowych Horyzontów, na pokazie bloku krótkich filmów z udziałem "Obiektu", była pełna sala. Zaskoczyło Cię to?

Bardzo! Faktycznie, w Polsce mało kto chodzi na krótkie metraże. We Francji, przed kinem ustawiały się długie kolejki po bilety na blok filmów krótkometrażowych. Ogólnie, za granicą miałam wrażenie, że zawsze jest mnóstwo chętnych na takie filmy. Gdy na Nowych Horyzontach zobaczyłam równie wielką kolejkę, najpierw pomyślałam, że pomyliłam sale, a potem zrobiło mi się bardzo miło. To świetna sprawa!

Rozmawiał: Michał Derkacz

Słowa kluczowe: obiekt paulina skibińska, obiekt film, obiekt sundance, paulina skibińska wywiad
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
"Obiekt" wzbudza strach i podziw - rozmowa z Pauliną Skibińską
"Obiekt" wzbudza strach i podziw - rozmowa z Pauliną Skibińską

"Obiekt" został nagrodzony na festiwalu w Sundance, a Nowe Horyzonty kończy z wyróżnieniem. O festiwalach, nagrodach i sztuce rezygnacji rozmawiamy z reżyserką - Pauliną Skibińską.

Potrzebowałem świeżości - rozmowa z Andrzejem Chyrą
Potrzebowałem świeżości - rozmowa z Andrzejem Chyrą

"Znam kogoś, kto Cię szuka" to francusko-polska koprodukcja z Andrzejem Chyrą w jednej z głównych ról. O filmie, bohaterach i kreowaniu postaci rozmawialiśmy z aktorem podczas festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty.

Kostiumy to narzędzie pracy - Dorota Roqueplo o strojach w "Hiszpance"
Kostiumy to narzędzie pracy - Dorota Roqueplo o strojach w "Hiszpance"

"Hiszpanka" polskich kin nie podbiła, ale w pamięci widzów zapadła dzięki rozmachowi efektów specjalnych i kostiumom. O przygotowaniu tych drugich opowiedziała po filmie kostiumograf Dorota Roqueplo.

Polecamy
Ostatnio dodane
"Obiekt" wzbudza strach i podziw - rozmowa z Pauliną Skibińską
"Obiekt" wzbudza strach i podziw - rozmowa z Pauliną Skibińską

"Obiekt" został nagrodzony na festiwalu w Sundance, a Nowe Horyzonty kończy z wyróżnieniem. O festiwalach, nagrodach i sztuce rezygnacji rozmawiamy z reżyserką - Pauliną Skibińską.

Potrzebowałem świeżości - rozmowa z Andrzejem Chyrą
Potrzebowałem świeżości - rozmowa z Andrzejem Chyrą

"Znam kogoś, kto Cię szuka" to francusko-polska koprodukcja z Andrzejem Chyrą w jednej z głównych ról. O filmie, bohaterach i kreowaniu postaci rozmawialiśmy z aktorem podczas festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty.

Popularne
Marianne Faithfull na zamknięcie pierwszego dnia ENH
Marianne Faithfull na zamknięcie pierwszego dnia ENH

Dziś na Wyspie Słodowej o 22:00 wystąpi na jedynym koncercie w Polsce Marianne Faithfull. Poza koncertem artystka pojawi się również na pokazie filmu Sama Garbarskiego „Irina Palm”, w którym zagrała główną rolę.