Recenzje - NH 2012

"Wrong", czyli gdzie jest sens?

2012-07-20 15:20:32

"Wrong", najnowszy film Quentina Dupieuxa to kino dla wielbicieli czystego absurdu. Film bez większego sensu, mający śmieszyć surrealizmem, pokazywać, że kino nie musi być historią ani puentą. Dokąd więc zmierza i co oferuje widzowi w zamian za logikę?

Fabuła rozpoczyna się wybiciem 7:60. Nasz niczym szczególnym niewyróżniający się bohater wstaje i po chwili orientuje się, że zniknął jego ukochany pies. W ferworze poszukiwań żegna się z wyjeżdżającym na zawsze sąsiadem, mającym problem z przyznaniem się do tego, że uprawia jogging. Ten jakże piękny poranek dodatkowo ubarwia nietypowa rozmowa z dziewczyną z pizzerii, która jak się okaże, będzie niezwykle brzemienna w skutkach. Gdyby tego było mało, pojawia się ogrodnik, który najpierw przynosi wiadomość o tym, że palma w ogrodzie bohatera zamieniła się w świerk, by w kolejnych scenach dokonać żywota, po czym znowu ożyć. Poznajemy również Mistrza Changa, który nie wiedzieć jak, dorobił się ogromnego majątku na porywaniu pupili i oddawaniu ich właścicielom, by ci po rozłące kochali je bardziej. W poszukiwaniach psa pomaga również Doskonały Detektyw, który w wyniku swojego dochodzenia odkrywa niezwykłe nagrania z pamięci psiej kupy. w jednej z ostatnich scen ociekające groteską, lecz stosunkowo niegroźne perypetie bohaterów przecina nieoczekiwane i niczym nieuzasadnione morderstwo. Podobne, nie mające najmniejszego sensu sceny możnaby wyliczać bez końca.

Zwykle absurdu używa się po to, by uwypuklić głębsze przesłanie, które ma zawierać obraz, zmuszać do myślenia, weryfikacji poglądów na rzeczywistość. W filmie Quentina Dupieuxa nijak takiego drugiego dna doszukać się nie można. Gromadzenie zmierzających donikąd, surrealistycznych scen ma chyba jedynie za zadanie być śmiesznym. O ile absurd w rozsądnej dawce czasem taki właśnie bywa, o tyle sto procent absurdu przez ponad półtorej godziny może budzić poczucie zażenowania. Osobiście nie podzielam opinii krytyków, którzy po festiwalu w Soundance uznali reżysera za wizjonera i orzekli, że jego filmy staną się kultowe. O ile pierwsze dzieła Dupieux zachwyciły wielbicieli groteski, o tyle kolejne produkcje z cyklu "kino bez powodu" nie będą już niczym odkrywczym, różniącym się od poprzednich. Ile sensu pozostanie wtedy w filmie nie zmierzającym w żadnym kierunku?

Recenzja powstała podczas 12. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty (Wrocław, 19-29 lipca 2012).

Marcelina Szondelmajer
(marcelina.szondelmajer@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: wrong quentin dupieux recenzje t mobile nowe horyzonty 2012 wrocław

Wrong (9)

Wrong - polski plakat
Wrong  - Zdjęcie nr 2
Wrong  - Zdjęcie nr 3
Wrong  - Zdjęcie nr 4
Wrong  - Zdjęcie nr 5
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Sex, drugs & podróżowanie (W drodze - recenzja)
Sex, drugs & podróżowanie (W drodze - recenzja)

Walter Salles sprowadził powieść Kerouaca do zbioru migawek, w których bohaterowie głównie chleją, ćpają, uprawiają seks i jadą samochodem.

Ostra jazda bez trzymanki (Holy Motors - recenzja)
Ostra jazda bez trzymanki (Holy Motors - recenzja)

Nie szukaj tu logiki, nie wypatruj głębszych sensów. „Holy Motors” Leosa Caraxa jest jak wagonik w rollercoasterze. Wsiądź do niego, podnieść ręce i po prostu jedź.

W zdrowiu i w chorobie
W zdrowiu i w chorobie

Nie ma tu fajerwerków i wielkich słów, nie ma ckliwości i lukrowanego sentymentalizmu.

Polecamy
Ostatnio dodane
Sex, drugs & podróżowanie (W drodze - recenzja)
Sex, drugs & podróżowanie (W drodze - recenzja)

Walter Salles sprowadził powieść Kerouaca do zbioru migawek, w których bohaterowie głównie chleją, ćpają, uprawiają seks i jadą samochodem.

Ostra jazda bez trzymanki (Holy Motors - recenzja)
Ostra jazda bez trzymanki (Holy Motors - recenzja)

Nie szukaj tu logiki, nie wypatruj głębszych sensów. „Holy Motors” Leosa Caraxa jest jak wagonik w rollercoasterze. Wsiądź do niego, podnieść ręce i po prostu jedź.