Dzieje się - ENH 2007

Z ziemi australijskiej do polskiej

2007-06-11 11:35:00
 Polacy lubią kino „nie-amerykańskie”. Czy prezentowane podczas festiwalu Era Nowe Horyzonty filmy australijskie mają szansę podbić serca widzów z kraju nad Wisłą? Na ten i wiele innych tematów z mieszkającą na stałe w Australii aktorką Gosią Dobrowolską, rozmawia Marcin Szewczyk.


Marcin Szewczyk: Sekcja kino australijskie na ENH została podzielona na trzy odrębne części. Czy da się odnaleźć jakiś wspólny mianownik tych filmów? Czy istnieje coś takiego jak „australijska szkoła filmowa”?

Gosia Dobrowolska: Niewątpliwie, mamy wybitną szkołę filmową, wielu bardzo ciekawych twórców, którzy niestety głównie jednak pracują obecnie w Ameryce. Mamy coś, co nas odróżnia, czyli specyfikę kontynentu australijskiego. Przede wszystkim światło, które w filmie jest niesamowicie ważne. To ważny element, który pozwala zauważyć, iż film pochodzi z Australii. Wśród australijskich filmowców można zauważyć wielu indywidualistów. Jednak, to lata 70., 80. bardziej się charakteryzowały pewnym wspólnym trendem w kinematografii Antypodów. Był to trend wspólny dla całej generacji twórców.

Którą sekcję mogłaby Pani szczególnie polecić?

Szczególnie zapraszam na sekcję filmów z lat 70., kiedy to kino australijskiej było - moim zdaniem – szalenie ciekawe i bardzo oryginalne. Wtedy właśnie rodzili się nasi wielcy reżyserzy, którzy po dziś dzień dominują w kinie światowym.

W Polsce raczej niewiele wiemy o kinematografii australijskiej. Czy uważa Pani, iż prezentowane na ENH filmy są na tyle uniwersalne, że trafią w gusta przeciętnego polskiego widza?

Jeśli polski widz lubi dobre filmy, to na pewno trafią (śmiech). Każdy kraj ma coś do powiedzenia od siebie, swoją historię i to jest najważniejsze. Opowiadane są przez ludzi i są to historie ludzkie i powinny do każdego trafiać. Dodatkowo, polski widz może się czegoś nauczyć o Australii, jej historii. Poza tym, czy naprawdę aż tak niewiele wie? Z Australii pochodzą Mel Gibson, Russel Crowe, Nicole Kidman, Naomi Watts, Jeff Rush i wielu, wielu innych. Tych twórców Polacy zapewne znają, ale często sobie nie uświadamiają, że są to Australijczycy.
Czy uważa Pani, że produkcje australijskie mają szansę na stałe zagościć w repertuarach polskich kin?

Dobry film zawsze znajdzie widza. Niestety jednak, żyjemy w świecie wielkiej komercji, w którym nie pozostaje zbyt wiele miejsca na tzw. filmy studyjne, mało jest w ogóle kin prezentujących takie obrazy. Wszystko jest w rękach Amerykanów, którzy narzucają swoje produkcje.

A jaki jest Pani ulubiony film australijski?

Ach, ciężko znaleźć jeden ulubiony film. Jednym z takich bardziej ulubionych będzie zapewne „Newsfront” (reż. Phillip Noyce). Znakomity i bardzo „australijski film”. „Newsfront” opowiada o twórcach tzw. kroniki filmowej, którą pokazywało sie kiedyś przed seansem kinowym.

Czy będzie on prezentowany na Festiwalu?

Tak, będzie.

Zrobiła Pani wielką zagraniczną karierę i to jeszcze w czasach PRL, gdy polscy twórcy rzadko mieli szansę występowania „na Zachodzie”. Wyjazdy zdarzały się najczęściej w momencie, gdy byli już znani i uznani w kraju. Pani przypadek był zupełnie inny - przed emigracją wystąpiła Pani jedynie w „Dreszczach” Wojciecha Marczewskiego. Jaki był Pani przepis na sukces?

Gdyby istniała taka recepta na sukces, każdy by ten sukces odnosił. Jest to sprawa szalenie indywidualna. Przede wszystkim jest to kwestia determinacji, kupy szczęścia i wiedza, jak je wykorzystać.

Jakie były Pani więc początki w Australii?

Początki były bardzo dobre. Prawie od razu zaczęłam grać, po ośmiu miesiącach zagrałam główną rolę w teatrze. W następnym roku zagrałam już w dużym, australijskim filmie. Los się do mnie uśmiechnął i mogę stwierdzić, że nie namęczyłam się za bardzo (śmiech).

A co z barierą językową?

Tak, to był spory problem. Pierwszą rolę w teatrze grałam kompletnie nie mówiąc po angielsku. Nauczyłam się jej po prostu na pamięć. Ze słownikiem pod ręką przetłumaczyłam sobie jedynie tekst, żeby wiedzieć, o czym w ogóle mówię. I właśnie to mi się wydaje niezwykłe - udało mi się coś osiągnąć, mimo że istniała ta bariera językowa.

Mimo iż niewątpliwie zrobiła Pani karierę za granicą, (występy w filmach australijskich, kanadyjskich, nominacje do nagrody Australijskiego Instytutu Filmowego za role w „Silver City” oraz „Womens tale” czy nominacja do nagrody krytyków australijskich za film „Phobia”), w Polsce przez długi czas się o Panią nie upominano. Nie pojawiały się wtedy żadne propozycje z kraju?

Myślę, że istniała po prostu bariera odległości. Widocznie ciężko było sobie wyobrazić reżyserom, że ja mogę po prostu wsiąść w samolot i po dwudziestu czterech godzinach być w Polsce. Dopiero kiedy pojawiłam się w filmie Jerzego Stuhra, polscy producenci chyba zdali sobie sprawę, że takie coś jest możliwe.

No właśnie, po powrocie zagrała Pani w „Tygodniu z życia mężczyzny”. Czy ciężko było się Pani przystosować na nowo do polskich realiów, warunków?

Nie, zupełnie nie było trudno. Tak naprawdę film kręci się wszędzie tak samo. Naszym instrumentem jest nasze ciało i nasze emocje, a czy to robimy po angielsku, czy po polsku, to jest dokładnie jedno i to samo.

Zarówno w „Tygodniu z życia mężczyzny”, jak i w „Doskonałym popołudniu” zagrała Pani z Jerzym Stuhrem. Jak się Pani układała współpraca z tym aktorem, reżyserem?

Absolutnie fantastycznie! Z Jurkiem dogadujemy się świetnie, przyjaźnimy się prywatnie, także współpraca była o tyle łatwiejsza, że się już wcześniej znaliśmy. Moim zdaniem, jest to wybitny, bardzo utalentowany człowiek. Do tego jest szalenie interesującą postacią. Mogę go słuchać godzinami. To fantastyczny gawędziarz i przede wszystkim, fajny kumpel.

Dziękuję bardzo za rozmowę.


Gosia Dobrowolska (właściwie: Małgorzata Dobrowolska, ur. 1958 roku we Wrocławiu) jest jedną z nielicznych, by nie powiedzieć jedyną polską aktorką, która naprawdę zrobiła karierę zagranicą. W 1980 ukończyła szkołe filmową w Łodzi, a dwa lata później wyemigrowała do Australii.

Jej pierwszy australijski film to „Silver City” (1984). Zagrała w nim emigrantkę, która przybyła z Polski do Australii. Powstały w 1991 roku film Paula Coxa „Golden Braid” został napisany specjalnie dla niej. Wystąpiła także w filmie Jerzego Stuhra „Tydzień z życia mężczyzny” (1999) oraz „Doskonałym popołudniu” Przemysława Wojcieszka.
Podczas tegorocznego festiwalu Era Nowe Horyzonty podczas sekcji prezentującej kino australijskie zostaną zaprezentowane filmy z jej udziałem.
Kadr z filmu "Doskonałe popołudnie" zaczerpnięty ze strony www.filmpolski.pl

Słowa kluczowe: Era Nowe Horyzonty, ENH, filmy australijskie, Gosia Dobrowolska, australijska szkoła filmowa, kino
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Potosi odkryło Nowe Horyzonty
Potosi odkryło Nowe Horyzonty

W niedzielę, 29 lipca o godzinie 19 poznaliżmy zwycięzców 7 Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty.

Spotkanie z Hilliard Ensemble
Spotkanie z Hilliard Ensemble

Organizatorzy 7 Międzynarodowego Festiwalu Filmowego ERA NOWE HORYZONTY zapraszają na spotkanie z muzykami Hilliard Ensemble.

Koncert Maestro Trytony przeniesiony
Koncert Maestro Trytony przeniesiony

Koncert Maestro Trytony przewidywany na wtorek (24.07) i odwołany w związku z ogłoszoną żałobą narodową...

Polecamy
Ostatnio dodane
Potosi odkryło Nowe Horyzonty
Potosi odkryło Nowe Horyzonty

W niedzielę, 29 lipca o godzinie 19 poznaliżmy zwycięzców 7 Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Era Nowe Horyzonty.

Spotkanie z Hilliard Ensemble
Spotkanie z Hilliard Ensemble

Organizatorzy 7 Międzynarodowego Festiwalu Filmowego ERA NOWE HORYZONTY zapraszają na spotkanie z muzykami Hilliard Ensemble.

Popularne
Marianne Faithfull na zamknięcie pierwszego dnia ENH
Marianne Faithfull na zamknięcie pierwszego dnia ENH

Dziś na Wyspie Słodowej o 22:00 wystąpi na jedynym koncercie w Polsce Marianne Faithfull. Poza koncertem artystka pojawi się również na pokazie filmu Sama Garbarskiego „Irina Palm”, w którym zagrała główną rolę.