Film o facetach w łódkach

O kinie minimalistycznym nie powinno się pisać długo. Lepiej się dostosować do formy i nie ryzykować sążnistych analiz – tak wiele jest dróg interpretacyjnych, że łatwo o błąd.

Nietrudno też o utratę koncentracji. Na szczęście „La Leon” to prócz skąpej warstwy słownej, niezwykle piękne zdjęcia. Dzięki nim minimalizm nie przeszkadza.

Główny bohater, Alvaro, nie jest wygadany i ciężko mu się dziwić – mieszka w osamotnieniu, na jednym z argentyńskich rozlewisk gdzie jedynym łącznikiem z ludzkością są łódki.

Rozlewiskowy transport prowadzi El Turu, który prócz tego zajmuje się pielęgnowaniem kseno- i homofobii. Nie przeszkadza mu to jednak w zgwałceniu Alvaro.

Ten ostatnie lubi książki. Nie wiadomo czy je czyta, ale naprawia je bardzo starannie. Jest więc gejem przesiadującym w bibliotece – marny materiał na bohatera masowej wyobraźni.

Dlatego pełniącym obowiązki głównego bohatera zostaje rzeka – tajemnicza, żywotna, organizująca życie.

I tyle.

Marcin Gębicki (marcin@dlastudenta.pl)