Pina 3D - recenzja
2011-07-27 09:01:35Wydarzeniem specjalnym, które miało miejsce na 11 edycji festiwalu filmowego Nowe Horyzonty był premierowy pokaz filmu „Pina” autorstwa niemieckiego reżysera Wima Wendersa. Ten niesamowity dokumenty zrealizowany w technice 3D poświęcony został wybitnej tancerce i choreografce, a przede wszystkich przyjaciółce Wendersa - Pinie Bausch.
Urodzona w Niemczech Bausch zasłynęła jako choreografka niemieckiego tańca współczesnego, która wywarła olbrzymi wpływ na teatr tańca. Zresztą, nie tylko na niego. Jej przedstawienia muzyczne inspirowały wielu znanych artystów, jak choćby Pedro Almodovara, który natchniony twórczością artystki stworzył film „Porozmawiaj z nią”. Zaintrygowała też Federico Felliniego, który obsadził ją w roli księżniczki w jednym ze swoich ostatnich dzieł - „A statek płynie”, filmie poświęconym operze. Ostatni obraz Wima Wendersa został w całości zadedykowany twórczości Piny. Pracę nad nim trwały przez ponad 20 lat, za sprawą poszukiwania przez reżysera odpowiedniego dla tego przedsięwzięcia środka wyrazu, którym ostatecznie stała się technika realizacji obrazu w trójwymiarze. Pierwotnie w filmie miała wystąpić sama Basuch, jednak za sprawą jej nagłej śmierci w 2009 roku, zmieniono nieco jego formę. Do udziału w nim niemiecki reżyser zaprosił współpracowników artystki, którzy wykonują części układów tanecznych największych dzieł Piny, takich jak Café Müller, Le Sacre du printemps, Vollmond oraz Kontakthof.
Zachwyca umiejscowienie scen w nietypowych sceneriach jak choćby industrialnym terenie starej fabryki, lofcie czy ulicy niemieckiego miasta Wuppertalu, gdzie Pina była dyrektorem artystycznym Tanztheater Wuppertal. Całości dopełniają wywiady z artystami, którzy wspominają Bausch i pracę z nią. Wszyscy określają ją jako osobę niesamowitą, nietuzinkową, aczkolwiek nad wyraz małomówną. Potrafiła jednak trafić w sedno. Do jednego z artystów zwykła mówić, aby tańczył dla miłości, w każdym jednak potrafiła odnaleźć piękno i je wskazać. Główną osią dla jej spektakli była relacja kobiety z mężczyzną, którą nakręcały dwie sprzeczności – smutek i radość, przedstawiane w różnych kombinacjach przewijają się przez twórczości artystki, którą współpracownicy wspominają jako osobę, która nie mogła przestać pracować.
Wartą wspomnienia rzeczą jest ścieżka dźwiękowa filmu, która współgrając z obrazem tworzy jedną spójną całość, a magia, którą przy tym roztacza jest iście niesamowita.
„Tańcz, tańcz, tańcz – inaczej jesteś zgubiony” – te słowa artystki zapiszą się w pamięci każdego, kto wybierze się do kina na seans „Piny” Bausch.
Recenzja powstała podczas 11. MFF Nowe Horyzonty (Wrocław, 21-31 lipca 2011)
Dominik Pospieszyński
(dominik.pospieszynski@dlastudenta.pl)