Recenzje - NH 2012
Walter Salles sprowadził powieść Kerouaca do zbioru migawek, w których bohaterowie głównie chleją, ćpają, uprawiają seks i jadą samochodem.
Nie szukaj tu logiki, nie wypatruj głębszych sensów. „Holy Motors” Leosa Caraxa jest jak wagonik w rollercoasterze. Wsiądź do niego, podnieść ręce i po prostu jedź.
Nie ma tu fajerwerków i wielkich słów, nie ma ckliwości i lukrowanego sentymentalizmu.
Film bez większego sensu, mający śmieszyć surrealizmem, pokazywać, że kino nie musi być historią ani puentą. Dokąd więc zmierza i co oferuje widzowi w zamian za logikę?
Walter Salles sprowadził powieść Kerouaca do zbioru migawek, w których bohaterowie głównie chleją, ćpają, uprawiają seks i jadą samochodem.
Nie szukaj tu logiki, nie wypatruj głębszych sensów. „Holy Motors” Leosa Caraxa jest jak wagonik w rollercoasterze. Wsiądź do niego, podnieść ręce i po prostu jedź.