Kostiumy to narzędzie pracy - Dorota Roqueplo o strojach w "Hiszpance"
2015-07-27 15:03:22"Hiszpankę" można było zobaczyć podczas festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty, w specjalnej sekcji poświęconej kostiumom w filmie. Po projekcji kostiumograf Dorota Roqueplo opowiedziała o pracy nad strojami.
"Hiszpanka" jest filmem historycznym, a praca nad taką produkcją rządzi się swoimi prawami. Jednocześnie jest to obraz znacznie różniący się od klasycznych drugowojennych historii. - W filmie "Miasto 44" mieliśmy historię, którą jeszcze żyją ludzie i ją pamiętają. W takim wypadku oczekiwania są jednoznaczne. Począwszy od reżysera, poprzez operatora, do kostiumografa. Wymaga się oddania prawdy i realiów epoki. Są też takie filmy jak "Hiszpanka", która jest między prawdą i nieprawdą, światem wyimaginowanym. Oczywiście trzymamy się epoki, bo musimy. Data wydarzeń jest znana. Wśród statystów widzimy prawdziwe kostiumy z epoki. Natomiast cały filmowy świat tych spirytystów jest troszeczkę "złamany" i nie oddany 1:1. Na przykład postać Malickiej ma całkowity kostium z epoki. Haftowany i farbowany jest współcześnie, ale takie kombinezony istniały i takie były noszone w 1910 roku. Moda dochodziła do Polski z opóźnieniem więc pozwoliłam sobie go użyć. Dziś w szafach też zdarza nam się mieć rzeczy kupione lata temu oraz te zakupione wczoraj. Natomiast w kostiumie Anne Besaint trzeba było pokazać, że kobieta jest medium. Nosi zatem medalion, który jest jej trzecim okiem. Tym chciałam ją odróżnić od reszty bohaterów - tłumaczyła Dorota Roqueplo, kostiumograf.
Widzowie dowiedzieli się też jak wielkie znaczenie w budowaniu postaci na kostium. Konkretne ubrania mogą znacząco wpływać na grę aktorską i jej odbiór przez widza. - Od kostiumów zależy jak aktorzy będą się poruszali na planie, jak "wejdą" w swoja postać. Nawet gdy aktor jest w bieliźnie z epoki, a jej nie widać, ma to wpływ na jego zachowanie. Wpływa na to jak chodzi, jak podnosi ręce, jak siada. Na przykład gorset jest dla aktora bardzo ważnym narzędziem. Chciałam by Jan Frycz w "Hiszpance" nosił kostium, bo to się też zdarzało w tamtej epoce. Ta "zabawka" okazała się niesamowita dla Janka. Mówił, iż sama świadomość, że czeka go noszenie gorsetu pomogła mu w kreacji postaci, tego jak planuje zagrać. Gdy facet ma podwiązki do skarpet, również inaczej stawia nogę. Na tym polega magia kostiumu – opowiadała Roqueplo. - W Hiszpance Sandra Korzeniak nosi takie buciki, które wymuszają na niej specyficzny sposób chodzenia, a widzowie od razu wiedzą z jakim charakterem postaci mają do czynienia - dodała.
Wielkie znaczenie ma też materiał, z którego uszyte są kostiumy. - Jestem znana z tego, że wszystko farbuję. Nie zostawiam nic takie, jakie było kupione w sklepie. Kiedyś były inne farby, inne pigmenty, materiały inaczej tkano, były inne nici. W "Hiszpance" wszystkie materiały są farbowane. Wszystkie buty "pierwszoplanowe" zostały zrobione na potrzeby filmu. Ich forma była taka, że prawdopodobnie większość z nas teraz nie mogła by w nich chodzić. To są te tajemnice, które pomagają aktorom w wejściu w rolę - zdradziła Roqueplo.
Znajomość charakteru postaci i jej historia również ma znaczenie w procesie projektowania kostiumów. - Bardzo ważna jest dla mnie znajomość postaci, którą ubieram w filmie, to kim jest, jaką ma przeszłość. Gdy nie ma takiego opisu w scenariuszu, to często jest to moje jedyne pytanie do reżysera. Muszę poznać psychologię bohatera, żeby ubrać go odpowiednio. Ja chodzę kolorowo ubrana i gdybym włożyła czarną suknię to czułabym się kiepsko. Tak samo jest z postaciami w filmie - wyjaśniła Roqueplo.
Jednak sam proces przenoszenia pomysłu na papier bywa czasochłonny. Kostiumograf "Hiszpanki" miała jednak wyjątkowy komfort pracy. - Film szykowaliśmy rok, a intelektualnie chyba siedem miesięcy. Wszystko miałam w głowie, ale nie byłam w stanie "wylać" tego na papier. Ja to nazywam "porodem". Można to porównać do pracy pisarza, który ma pełno słów w głowie, ale nie może ich przelać na papier. Ja ten proces lubię, ale jest on męczący. Gdy już wszystko jest na papierze to później idzie szybko. Wiadomo jakie dać materiały i farbę. Zaczyna się szycie, lub gdy czas akcji jest współczesny – bieganie po second handach. Jednakże wszystkim kostiumografom życzę, by mieli taki komfort pracy jak ja miałam przy "Hiszpance". Rok czasu na przygotowania to wielka rzadkość. Trzeba być też dobrym matematykiem by zmieścić się w budżecie, choć ten w wypadku tej produkcji był fantastyczny - zaznaczała Roqueplo.
Gdy mowa o wizualnej stronie filmu, nie można zapomnieć o współpracy kostiumografa z operatorami. - Uwielbiam pracować z operatorami i konsultować się z nimi. Autor zdjęć może dodać piękna kostiumowi, lub je całkowicie schować. Dobre układy w tej współpracy są bardzo ważne, by cała moja praca była widoczna w filmie. Gdy operator nie przyłoży się do odpowiedniego ustawienia światła, może mi zepsuć kostium. Kiedyś widziałam na żywo kostiumy autorstwa mojej koleżanki i wyglądały wspaniale, a później na ekranie nie było ich widać, jakby ktoś przesłonił je kalką - komentowała Dorota Roqueplo.
Bardzo istotna okazuje się także dobra współpraca z aktorami. - Czasem spotykam się z brakiem pokory wśród aktorów. Nie widzą potrzeby robienia przymiarek, lub uważają, że są tak dobrzy, że kostium niczego nie zmieni w ich grze. Czasem zagraniczni aktorzy mają więcej pokory od polskich. Wiele lat temu, po wielogodzinnych przymiarkach Donald Sutherland popatrzył mi w oczy i powiedział: "Dorota, nie przepraszaj, że to tyle trwa. Ty mi dajesz moje narzędzie pracy. Jeśli dobrze tego nie zrobimy, będę gorzej grał, a widzowie mi nie uwierzą." Młodzi często tego nie rozumieją - mówiła Roqueplo.
Dla autorki kostiumów liczy się też tematyka danego filmu oraz okres historyczny, w którym osadzona jest akcja. - Z reguły dostaje się do zrobienia kostiumy do filmu o II Wojnie Światowej. Ja muszę odpocząć od takich klimatów. Zaczynałam się tym dusić. Ja zawsze angażuję się w temat podczas pracy nad filmem, a przerost cierpienia i wojny już mnie psychicznie zmęczył. Nawet ostatnio odmówiłam Hollywood. Wszyscy się dziwili, ale ja nie mogłam "mieć" znów Niemców oraz katowanych i obdartych ludzi. W wypadku "Hiszpanki" nawet nie czytałam scenariusza. Gdy zobaczyłam jaki ma poruszać temat, od razu powiedziałam "tak". Rzadko się zdarza taki prezent - zakończyła Dorota Roqueplo.
Michał Derkacz