Obczaj te tłuste bity! - recenzja "Tokyo Tribe"
2015-07-26 14:08:21"Tokyo Tribe" jeszcze przed rozpoczęciem Nowych Horyzontów we wszelkich zapowiedziach było skazywane na sukces i wymieniane w gronie kilku filmów, które podczas tego festiwalu koniecznie trzeba zobaczyć. Po seansie Nocnego Szaleństwa, mijającego w akompaniamencie mocnych bitów, gniewnych rymów i głośnych wystrzałów, muszę powiedzieć jedno - ten film jest przekozacki!
Podwórkowe słownictwo, które wkrada się do recenzji musi być mi wybaczone. Klimat, styl i słownictwo wylewające się z "Tokyo Tribe" wpadają do głowy i pozostają w niej jeszcze na długo po projekcji. Shion Sono zrobił film, który kradnie serca widzów od samego początku, lecz gdy w pierwszym ujęciu kamera powolnie lewituje nad jedną z tętniących życiem uliczek Tokyo, zupełnie nie wiemy z jakim szaleństwem przyjdzie nam obcować przez prawie dwie godziny seansu.
Gdy nagle zakapturzony chłopak z osiedla zaczyna nawijać slangowymi rymami, pełniąc tym samym rolę narratora, widownia wybucha śmiechem. Jesteśmy kupieni. Od razu trzeba zaznaczyć, że tłumaczenia japońskich rymów na język polski wykonano rewelacyjnie. Oczywiście nie znam japońskiego, ale w tłumaczeniu zawarto gangsterski slang, wulgaryzmy i polot, których w oryginale na pewno było zatrzęsienie.
Mamy zatem niecodzienny rap-musical, którego fabuła jest równie pokręcona jak teksty padające z ust przedstawicieli poszczególnych gangów. W świecie, w którym każdy ziom jest kozakiem a każdy gang jest najlepszy o porozumienie będzie bardzo trudno. Reżyserowi udało się połączyć zgrabną historię uprowadzonej nastolatki z szaleństwem wykreowanego świata, sporą ilością charakternych bohaterów i zachwycającą, choć trudną w przeniesieniu na ekran stylistyką komiksu.
Więcej o historii nie ma sensu mówić, bowiem i tak to wszystko zabrzmi absurdalnie. "Tokyo Tribe" łapie nas z zaskoczenia, a później trzyma za gardło, z każdą minutą potęgując emocje. A do tego film jest przezabawny. Nie da się brać go na poważnie, nawet gdy na ekranie dzieją się drastyczne sceny. Walki na słowa bohaterów zwalają z nóg jak cios kataną. Do takiej akcji potrzeba było też odpowiedniej obsady. Ulice Tokyo wypełnione są przecież całą paletą osobliwości.
Od rapujących gangsterów, poprzez przepiękne, skromnie odziane dziewczyny, aż po niewinną parę dzieciaków, która odegra tu arcyważną rolę. Aktorów świetnie dopasowano i każdy sprawdził się w swojej roli, sprawiając, że zapamiętamy każdy epizod. Nikt nie jest zbędny i każdy potrafi dać się we znaki. "Tokyo Tribe" jako całość we znaki daję się też bardzo mocno, wycinając w naszych głowach i sercach herby ulicznych gangów. To idealny reprezentant Nocnego Szaleństwa i jeden z najlepszych filmów tegorocznej edycji Nowych Horyzontów.
Tokyo Tribe, reż. Shion Sono, prod. Japonia, czas trwania 116 min, światowa premiera 30 sierpnia 2014
Michał Derkacz